Wyprawy OneRiver

Od tego wszystko się zaczęło…

Wyprawy OneRiver

Od tego wszystko się zaczęło…

Wyprawy OneRiver

Od tego wszystko się zaczęło…

Od tego wszystko się zaczęło…

Jak zapewne wiesz, projekt OneRiver ma dziś wiele odsłon. Zajmujemy się działalnością fundacyjną, sprzedażą artykułów z Ameryki Południowej oraz edukacją na temat kultur Kolumbii, Meksyku, Peru czy Wenezueli. Nie było to jednak naszym założeniem od samego początku.

Pomysł projektu OneRiver pojawił się z naturalnym nurtem działań i doświadczania istoty życia, nie dającej się zamknąć w ścisłych ramach kontroli świadomości. Jak woda, która zawsze znajduje najbardziej dogodne położenie, raz spokojne i stałe, innym razem wartkie, pełne zwrotów akcji, tak metaforyczna głębia jednej rzeki odnosi się do życia, zasilanego przez wodę, wywodzącą się ze wszystkich źródeł, zasilającą wszystkie rzeki ziemi w makro i mikro skali.

Od 2011 lat regularnie odwiedzamy rdzenne obszary Ameryki Południowej. Jest to dla nas okazja do podróży w kierunku tego, co niezbadane, do odkrycia obcych nam kultur i lepszego zapoznania się z naszą własną rdzennością.

W ten sposób, poddając się ruchowi działań, odbywamy regularne pielgrzymki na spotkanie z rdzennymi ludami i świętymi miejscami krajów Ameryki Południowej. Wyprawy te chętnie dzielimy z przyjaciółmi. Nie są to jednak wyjazdy turystyczno-rekreacyjne. To raczej podróż duchowa, która w wyniku głębokiego kontaktu z naturą oraz spotkań z rdzennymi społecznościami uruchamia w każdym z nas wewnętrzny proces transformacji. By móc doświadczyć tego w pełni, potrzebna jest nasza prawdziwa obecność, wola współuczestniczenia i odrobina odwagi. Fakt bycia z innymi jest bowiem niezwykle istotnym elementem tego przeżycia. Oprócz indywidualnej pracy nad sobą i obserwacji własnego procesu, wyprawa stanowi rodzaj alternatywnej „trip community” – podążania za tym, co w naturalny sposób pojawi się we wspólnej przestrzeni.

15 lat wypraw i eksploracji

Przeglądaj galerie zdjęć z wypraw OneRiver
Galeria z wyprawy do serca Amazonii, która odsłoniła przed nami nowy wymiar doświadczeń
This is some text inside of a div block. This is some text inside of a div block.This is some text inside of a div block.This is some text inside of a div block.This is some text inside of a div block.This is some text inside of a div block.This is some text inside of a div block.This is some text inside of a div block.This is some text inside of a div block.This is some text inside of a div block.This is some text inside of a div block.

„Spaceruj z marzycielami, wierzącymi, odważnymi, radosnymi, planistami, wykonawcami, ludźmi sukcesu z głowami w chmurach i stopami na ziemi. Niech ich duch rozpali w tobie ogień, byś zostawił ten świat lepszym, niż go zastałeś”.

Wilferd Peterson

„Sama powierzchnia Ziemi jest ogromnym krosnem, na którym słońce tka materię istnienia.”

Wade Davis

„Jeśli różnorodność jest źródłem zdumienia, jej przeciwieństwo – wszechobecna kondensacja do jakiejś nijakiej, amorficznej i wyjątkowo ogólnej współczesnej kultury, która przyjmuje za oczywistość zubożone środowisko – jest źródłem konsternacji. Rzeczywiście, nad ziemią płonie ogień, zabierając ze sobą rośliny i zwierzęta, kultury, języki, starożytne umiejętności i wizjonerską mądrość. Stłumienie tego płomienia i odkrycie na nowo poezji różnorodności jest być może najważniejszym wyzwaniem naszych czasów.”

Wade Davis

„Gdybym wiedział, na co narażam się jadąc na wyprawę do Kolumbii, pewnie nigdy bym się nie zdecydował. Moja strefa komfortu była solidnie określona i wszelka próba jej przekroczenia wydawałaby mi się jakimś nieuzasadnionym atakiem na własną tożsamość i poczucie własnej wartości. Muszę dodać, że byłem dopiero/już dwa lata po zakończeniu chemio i radioterapii. Jednak stało się. Wyruszyłem.

Są ludzie, którzy nie czują się dobrze, gdy nie mają szczegółowego planu, dzień po dniu, godzina po godzinie. Muszą przygotować się na spotkanie z przyszłością. Nie chcą być zaskoczeni, bo nadchodzące wydarzenia mogą wyrwać się im spod kontroli. Dla innych przyszłość jawi się, jako proces, nie do końca przewidywalny. Żywioł, który wlewa się w teraźniejszość, czasami obracając w pył wszelkie oczekiwania i formy, w których chciałoby się go zatrzymać. Wyzwanie obnażające, kim się jest. Bez mniemań i wyobrażeń. Nieważne, co nas spotyka, ważne jest, jak na to reagujemy. Nie mówię tu o rutynie dnia codziennego, pracy czy profesji, mówię o podróży, wyprawie i wyjeździe z miejsca zamieszkania. Ja jestem kimś pomiędzy. Nie lubię, gdy życie wymyka mi się spod kontroli – wiem coś o tym – jednak wolę szkic od planu. I nawet z takim swobodnym podejściem do przygody, gdybym wiedział, na co się wystawiam i z jakimi sytuacjami będę musiał się zmierzyć – nie zdecydowałbym się na tę wyprawę. I gdyby tak się stało, byłaby to jedna z głupszych decyzji, jakie podjąłem i jakie jeszcze pewnie podejmę w swoim życiu. Nie żałowałbym jej, no bo jak można żałować czegoś, czego wartości się nie poznało.

Co bym stracił, gdybym nie pojechał? Nie doświadczyłbym siebie w nowych, wyjątkowych, ale i daleko wykraczających poza moje poczucie komfortu i tożsamości sytuacjach. Nie dowiedziałbym się, gdzie są moje granice wytrzymałości fizycznej i psychicznej, jak głęboki noszę w sobie strach i jak daleko sięga moja odwaga. Nie pozbyłbym się kilku schematów, które ograniczały moje rozumienie i współodczuwanie świata. Nie poznałbym nowych, fantastycznych ludzi, często tak różnych ode mnie, ale podążających w tym samym kierunku. Nie usłyszałbym pięknych, przejmujących pieśni, które wydobywały mnie z głębi chaosu, obłędu, abym mógł spojrzeć w niebo pełne lśniących, jak najczystsze diamenty, gwiazd. Zapomniałem już, jak jest ich dużo. Nie zgubiłbym się w dżungli, z której wyprowadziła mnie intuicja przyjaciela, a nie GPS. Nie pływałbym w stawie z gorąca wulkaniczną wodą, aby potem zasnąć w namiocie przy temperaturze na zewnątrz -1C. Nie przeszedłbym w ciągu dwóch dni, z obciążeniem, ponad 26 kilometrów na wysokości między 3500 a 4000 metrów, walcząc z wyczerpaniem i utrzymując najwyższą koncentrację, aby nogi nie usunęły się z gładkich kamieni. Nie spotkałbym jadącego na osiołku gauczo w skórzanym kapeluszu, któremu z cholewy wysokich butów wystawał staroświecki colt. Człowiek ten uśmiechał się szeroko do mnie i zaproponował wodę. Nie leżałbym na kamienistym dnie rzeki, spłukując z siebie uniesienia i dotkliwe upadki nocnej ceremonii. Nie nauczyłbym się, że nie wchodzi się do morza, gdy na plaży widnieje napis „Playa Brava”. Nie przekroczyłbym granic swojego tchórzostwa, aby doświadczyć ryzyka poświęcenia. Czułem, że docieram do sedna swojego człowieczeństwa, odzierany z iluzji fizycznych oraz mentalnych blokad. Szczególnie ważne w moim przypadku było sprawdzenie kondycji ciała po przebytej chorobie. Uświadomiłem sobie wyraźnie, jak silny jestem oraz ile energii drzemie we mnie.

Wyprawa była dla mnie także podróżą przez kraj i uczestnictwem w lokalnych świętach i obrzędach. Poganiałem się z „lokalesami” i zrobiłem kilka zdjęć podczas „Carnaval de Negros y Blancos” w Sibudoy. Poznałem kilku „Taitów” oraz medycyny – i te leczące ducha, jak i te eliminujące zwykłe zapalenie zatok. Wyprawa była również wniknięciem w przyrodę, czasami tak podobną do tej, w której żyję na co dzień, a często tak obcą, zachwycającą swoją egzotyką, bezmiarem i pierwotnością. Drgałem, wibrowałem jak cząstka nieskończonej fali, wsłuchując się w głosy nocy, daleko od wszelkich ludzkich siedzib. Pewne procesy, jakie rozpoczęły się wtedy, trwają do dziś. Nie wiem, dokąd mnie zaprowadzą, lecz mam nadzieję, że w takie miejsca, w jakich miałem szczęście przebywać podczas tamtej wyprawy.”

Adam Sidorkiewicz

Wyprawa 2016

„A Journey Through Indigenous Columbia, to jedno z tych doświadczeń, które staje się dla nas dostępne w momencie, gdy już całym sobą przeczuwamy, że „istnieją rzeczy na tym świecie, jakie nie śniły się naszym filozofom”. Ta podróż jest portalem, który przenosi nas w siebie głębiej, niż najciszej odwiedzane pokoje dzieciństwa. Podróż może przerzucić nas na biegnący obok pas autostrady, ślimakiem zbudowanym ze świetlanych marzeń, jeśli tylko sobie na to pozwolimy. „Journey Through Indigenous Columbia” pozwoliła mi zobaczyć siebie w pełnej szerokości, nagości i cudowności. Wszystkim przyszłym uczestnikom życzę odwagi i ufności. Salud y Buena Pinta!”

Hana Muybarbara

Wyprawa 2015

„Taka wyprawa do Kolumbii to podróż do wnętrza siebie – czasem poprzez obszary, które wolelibyśmy ominąć. Wyruszając z bardzo trudnymi pytaniami, wątpiłem w możliwość znalezienia na nie odpowiedzi, a jednak wróciłem z ich pełnym zestawem. Dzień po dniu, przygoda zdziera z uczestników patynę przyzwyczajeń i iluzji. Surowość przyrody, brak komfortu, długie wędrówki, deprywacja snu i inne czynniki pozwalają na wzrost siły woli do zaskakujących rozmiarów. Stale obecna jest mądrość natury: majestat gór, żywotność dżungli, potęga oceanu. Spotkałem w Kolumbii wielu ludzi o pięknym spojrzeniu, przez które widać Duszę. Przyszedł dzień, gdy popatrzyłem w lustro, żeby zorientować się, że dostrzegam i Swoją.”

Aleksander Lykan

Wyprawa, styczeń 2016

„Wyjazd do Kolumbii. Teraz moje życie dzieli się na „przed” i „po”. Przed wyjazdem moje życie było naprawdę żałosne. Nie widziałem w nim większego sensu i celu, czułem tylko, że muszę coś ze sobą i ze swoim życiem zrobić, ponieważ z każdym dniem stawało się ono coraz bardziej nie do zniesienia. Wtedy „przypadkiem” trafiłem na informację od Darka, dotyczącą wyjazdu do Kolumbii i od razu wiedziałem, że to jest to, czego potrzebuję. Następnie wykonałem na szybko telefon do niego – wystarczyło parę zdań i już byłem pewny, że to jest właściwy Gość na przewodnika wyprawy, a później okazało się też, że został on w pewnym sensie moim przewodnikiem życiowym. Przeżycia, wglądy w siebie, zrozumienie – wszystko, czego doświadczyłem podczas pobytu w Kolumbii, z niczym nie da się porównać. To była prawdziwa transformacja, przemiana na poziomie co najmniej DNA. To było oświecenie!”

Leszek Włodarski

Wyprawa 2015

„W kilku słowach mogę powiedzieć o tej wyprawie, że jej ekstremalność przerosła moje oczekiwania. Radykalna, momentami kontrowersyjna i ciężka do przełknięcia. Warto jednak zaufać, aby móc w pełni skorzystać z dobrodziejstw, jakie nam oferuje: przekraczanie własnych słabości i kontakt z różnymi siłami, występującymi w naturze i w nas samych. Roślinność, widoki na góry, dżunglę i miasta oraz całe spektrum egzotyki nadaje ekstremalnym warunkom ciekawego wymiaru, gdzie nagle wszystko zaczyna być możliwe. Chwile zwątpienia, ciężkie procesy swoje, jak i innych w grupie, konfrontacje z przeróżnymi trudnościami natury zarówno fizycznej, jak i psychicznej potrafią mocno zahartować. Warto zaufać, w pełni poddać się kolumbijskim siłom i zanurkować w mądrość przodków, po to, by potem wynurzyć się z podniesioną głową, otwartym sercem i nadludzką mocą.”

Maria Weissbein

Wyprawa, styczeń 2016

„Jak dostałam zaproszenie na wyjazd do Kolumbii, siedziałam wtedy w biurze na twardym krześle, przerzucając tonę papierów. Powiedziałam sobie: czemu nie? – jest grupa, a ja jestem spragniona przygód i odpoczynku. Kilka tygodni później stałam już na lotnisku w Bogocie. Poczułam wtedy totalny odlot. Był to dla mnie początek niesamowitej przygody, podczas której poznałam cudownych ludzi. Razem zwiedzaliśmy Kolumbię – od górskich wspinaczek, przez lasy Amazonii, i gorące źródła, po barwne i gościnne miasta, takie jak Cali, stolica salsy, czy górzyste Medellin, z kolejkami linowymi. Byliśmy też w zakątkach, gdzie transport lądowy praktycznie nie istnieje, na rozległych i białych plażach regionu Choco. Dzięki zaproszeniu od cudownego i ciepłego człowieka – Taity Floro – byłam także w stanie odbyć podróż w głąb siebie i odnaleźć spokój, satysfakcję i szczęście w życiu codziennym. Otworzyły się moje horyzonty oraz percepcja tego, co mnie otacza. Odkryłam w sobie umiejętność, jak żyć w zgodzie ze sobą, bez trosk i wymówek. To była dla mnie przygoda życia, skok w nieznane i przyznam, że wypadła niesamowicie.”

Marta Lukomska, Los Angeles

Wyprawa 2011

„Wyjazd do Kolumbii okazał się jednym z ważniejszych wydarzeń w moim życiu. Ceremonie, które dane mi było przeżyć, były prowadzone przez szamanów, od których biła pasja, doświadczenie i zaangażowanie. Chociaż doświadczenia te często były dla mnie niełatwe, czułem, że jestem w dobrych rękach. Pomimo kilku uciążliwie upalnych, długich dni bardzo się zżyliśmy z resztą uczestników wyprawy.”

Kamil Sarna

Wyprawa 2013

„Wyjazd do Kolumbii był o tyle niesamowity, że to był mój pierwszy wyjazd tak daleko i w sumie na całkiem spory kawał czasu. Samą Kolumbię wspominam, jako pełną muzyki i zabawy, niesamowitych miejsc, serdecznych ludzi, żyjących każdym dniem, długich tras przemierzanych czymkolwiek, się dało, podczas których, wpatrywałem się w tak silnie nasycone barwami krajobrazy. Pamiętam też dobrze, Darku, jak wkładając całe serce, przybliżałeś nam ten magiczny kawałek ziemi…”

Bartek Broda

Wyprawa 2011

„Moja podróż trwa dalej. To, co przywiozłem z Kolumbii, dochodzi do mojej świadomości. Teraz wiem, że droga, która została mi pokazana, jest właściwa. Wiem również, że mam w sobie wszystko, co Wszechświat złożył we mnie. Dziwna to świadomość, bo to tak, jakby się otworzyły przede mną nowe drzwi, pokazując mi przestrzeń. Dziękuje Ci przyjacielu, nauczycielu, czarodzieju! Uruchamiasz w ludziach wspaniałe procesy.”

Bogdan

Wyprawa 2018

„Podróż do Kolumbii, w którą wyruszyłem, wydawała mi się być próbą odkrycia samego siebie, przekroczenia ograniczeń i uwarunkowań, zmierzenia się z nowymi doświadczeniami. Po powrocie towarzyszyło mi odczucie niemożności odnalezienia się w rzeczywistości, tak jakbym wcale nie powrócił w swej istocie. Wydawało mi się, że niczego nie odkryłem, nie przekroczyłem, a jednak w jakiś cudowny sposób pozostaję w podróży najcudniejszej z możliwych, podróży misterium życia. Najistotniejszy cud wydarzył się sam z siebie. Wdzięczność to uczucie, które najbardziej oddaje mój stan. Wdzięczność wobec magii istnienia, wdzięczność wobec wszystkich, z którymi dzieliłem tę podróż. Aho!”

Bogdan Waszut

Wyprawa 2016

„Mimo, że moja podróż do Kolumbii z Darkiem odbyła się dobre cztery lata temu, to ta przygoda dla mnie nadal pozostaje jedną z ważniejszych sił, które stworzyły mnie takiego, jakim teraz jestem. Gdybym miał cofnąć czas, nie zawahałbym się nawet przez chwilę przed dokonaniem tej samej decyzji. Mimo, że trochę już podróżowałem po świecie, to do dnia dzisiejszego wyprawa ta jest u mnie na pierwszym miejscu w kategorii „podróż życia”.

Filip Sikora

Wyprawa 2011

„Możliwość zasmakowania innej kultury jest bezcennym przeżyciem nawet przez kilka tygodni. Wyjazd okazał się nie tylko dla mnie, początkiem zmian na lepsze…”

Kasia Kowalska

Wyprawa 2015

"Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat."

Name Surname

Position, Company name

"Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Suspendisse varius enim in eros elementum tristique. Duis cursus, mi quis viverra ornare, eros dolor interdum nulla, ut commodo diam libero vitae erat."

Name Surname

Position, Company name

Nasze ostatnie wpisy

Yawanawá: starożytne dziedzictwo w sercu Amazonii

Pośród gęstwin amazońskiego lasu deszczowego Brazylii, wzdłuż spokojnej rzeki Gregório, żyje lud Yawanawá. Od setek lat ta rdzenna społeczność funkcjonuje w myśl przekazywanych z pokolenia na pokolenie wartości, takich jak jedność i wspólnota.

Czy rapé równoważy czakry?

Patrząc na rdzenne podejście do tematu rapé, można zauważyć, jak znacząco różni się ono w porównaniu do użytkowników wywodzących się ze współczesnego, “zachodniego świata”. Wielokrotnie zderzaliśmy się z opiniami, które nie mają nic wspólnego z przekazem tradycyjnym. Celem rozjaśnienia sytuacji, skierowaliśmy bezpośrednie zapytania do ludzi medycyny, wytwarzających rapé.

Icaro: Szamańska pieśń medycyny

Lasy deszczowe Amazonii, wraz ze swą gęstą roślinnością i tajemniczą aurą, są domem dla wielu starożytnych tradycji duchowego uzdrawiania. W trakcie rytuałów i ceremonii rdzenni curanderos (uzdrowiciele) korzystają często z dźwięku instrumentów lub śpiewów, kierując energią w przestrzeni. Śpiewy - czy raczej święte pieśni - noszą nazwę Icaros. Są one narzędziem uzdrawiania, przewodnictwa i komunikacji ze światem ducha.

Garść historii i informacje o kolejnych wyprawach

W Ameryce Południowej wciąż wiele jest do odkrycia. Bądź na bieżąco z organizowanymi przez nas wyprawami i udaj się w podróż z nurtem Jednej Rzeki.

Klikając przycisk "Zapisz się", potwierdzasz, że zgadzasz się z naszym Regulaminem.
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.